środa, 14 września 2011

se..sep..sept.. september?!

Dostrzegam nadchodzącą apokalipsę. Naprawdę! Już zaczęłam się bać i jak na razie nie zapowiada się na to, żebym zamierzała przestać. I nie mówię tu wcale o lekkim dreszczyku emocji na myśl o przedpremierowym pokazie nowego horroru, z serii kogo czy co tam oszukali, w piątkowy wieczór w kinie. Sprawa jest o wiele bardziej poważna. Obawa ta dotyczy bowiem dalszej przyszłości - t.j. weekendu (!) - w której będę zabawiać się przy tajemniczych przedmiotach wyciągniętych z zakurzonej półki i zapisanych dziwnymi znaczkami (coś jakby w chińskim, ale trochę mniej wyraźne). Niestety podobne plany snuję również na te wyczekiwane dni za następny tydzień, i dwa, a nawet trzy, cztery, pięć, 6,7,8, ... n, tygodni. Na szczęście dzięki wysoce rozwiniętym zdolnościom samokontroli potrafię w przerwach od zamartwiania się powrócić do normalności, pomyśleć ''chill out (slut)" i zapomnieć o wszystkim. Najlepiej!
Powiem Wam nawet więcej... Myślę wtedy o tyyyylu przyjemnych, mega dobrych rzeczach, że... aż brak mi teraz słów (również w to nie wierzę!). Wszystko postaram się tu jednak zamieścić, ale w swoim czasie. :)

Jak na razie polecam galerię fotografii z cyklu: 'Welcome to Cracow', czyli jak mijały wakacje <3






3 komentarze:

  1. hahahhahahahha! jakie spaczenie umysłowe po matmie z tym 'n tygodni' :D:D

    ale tak ogólnie to strasznie się stęskniłam za Twoimi postami! zapomniałam jakie lekkie masz pióro ♥
    + dobry tekst z oszukać przeznaczeniem :>

    ps. zdjęcia piękne, chociaż pamiętam, że jeszcze wiele więcej widziałam fajnych na Twoim aparacie :>

    Lipi ♥.

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja sie stęskniłam za Twoimi komentarzami <3 już wiem dla kogo piszę :D

    ps.juz mysle nad nastepnym pościkiem :>

    OdpowiedzUsuń
  3. no ja myślę!
    ja niedługo dam zdjęcia z wakacji na bloga :>

    OdpowiedzUsuń